Rozmiar: 2657 bajtów

Rozmiar: 16204 bajtów


Obrona w sytuacji przedhalucynacyjnej

Jak się już mówiło, halucynacje reprezentują niekontrolowane przedostawanie się sfery astralnej (świata marzeń sennych) do sfery fizycznej. Obrazy halucynacji oczywiście wcale niekoniecznie powstają wskutek ataku psychicznego, jednakże w wyjątkowych przypadkach mogą posiadać również i taką naturę. Jest to bardzo podstępna postać ataku. Celem jego jest zwrócenie społecznego otoczenia przeciwko danej osobie. Osoba, która ma halucynacje, z reguły wykazuje się nieadekwatnym zachowaniem. Wskutek czego jest poddawana dłuższej lub krótszej izolacji w szpitalu psychiatrycznym. Według zaś stwierdzeń naocznych świadków wszystkie inne ataki psychiczne są dziecinną igraszką w porównaniu z doświadczeniami, które stają się udziałem człowieka w tym zakładzie.

Rozróżnia się dwa etapy niekontrolowanego przedostania się sfery astralnej do fizycznej:

1. etap "prześwitów w zasłonie", która dzieli te dwa światy,

2. etap "rozdarcia zasłon", któremu towarzyszy przenikanie astralnych form i istot do sfery percepcji świata fizycznego.

"Powstawanie prześwitów w zasłonie" może odbywać się bez następującego po nim "rozdarcia", tak samo jak "rozdarcie" może nastąpić bez poprzedzającego go "powstawania prześwitów"

Powstawanie prześwitów wywołuje w człowieku poczucie jakiejś "niewidzialnej obecności". Człowiek czuje, że staje się obiektem obserwacji jakichś istot, stojących w milczeniu u samej granicy oddzielającej nasz świat od świata marzeń sennych. Przeczucia percepienta mogą być potwierdzane przez jakieś zjawiska ruchowe na peryferiach pola widzenia.

W przeważającej większości przypadków poczuciu niewidzialnej "obecności" towarzyszy uczucie bezprzedmiotowego lęku, występującego bez jakichkolwiek konkretnych podstaw. W uczuciu bezprzedmiotowego lęku, jak będzie wykazane dalej, nie ma nic złego. Jednak czasem bezprzedmiotowy lęk przeradza się w bezprzedmiotową panikę. Panice zaś towarzyszą nieadekwatne formy zachowania, co może stać się powodem hospitalizacji osobnika.

Skuteczna walka z paniką jest niemożliwa bez uświadomienia sobie tego, co się odbywa, i zrozumienia jego mechanizmów. Jednak to zadanie jest utrudnione z tego powodu, że ludzie z reguły boją się "bać". Rozpatrując strach przed "niewidzialną obecnością" jako zjawisko tego rodzaju co dziecięcy lęk ciemności, usiłują jak najprędzej stłumić te nieprzyjemne i niegodne mężczyzny odczucia, pozbawiając się przeto możliwości zrozumienia tego, co się z nimi dzieje.

Rzeczywiście, ciemność i "niewidzialna obecność" - są sytuacjami analogicznymi. I w jednym i w drugim przypadku brakuje podłoża materialnego do tzw. "wyprzedzającego odbicia" rzeczywistości, tego radaru wydarzeń, dzięki któremu człowieka nie jest tak łatwo zaskoczyć.

"Bezprzedmiotowy lęk" jest naturalnym odruchem żywego ustroju na "sytuację nieprognozowalną sensorycznie" (SNS), czyli sytuację, w której niemożliwym jest prognozowanie toku wydarzeń i stosowanie znajdujących się w dyspozycji stereotypowych reakcji - odruchów. Przy tym percepcja i zachowanie są jakby przełączane z "autopilota" na "sterowanie ręczne". SNS stawia organizm wobec konieczności stałego bycia gotowym na wszystko naraz.

Zachodzi natychmiastowa automatyczna mobilizacja wszystkich zasobów energetycznych, ciało zaś przekształca się w ściśniętą sprężynę, która gotowa jest samoczynnie rozprężyć się w dowolnym kierunku, jakiego może wymagać sytuacja. Taki stan ciała, gotowość do każdego, natychmiastowego działania, subiektywnie jest odbierany jako uczucie bezprzedmiotowego strachu.

Specyfika tej "subiektywnej składowej" rozpatrywanego wyżej psychofizycznego stanu człowieka charakteryzuje się rozpaczliwymi usiłowaniami umysłu, by przygotować się do tego również. Rzecz w tym, że umysł niewytrenowany, nie potrafi być przygotownym do jakiegokolwiek działania (a tym bardziej być przygotowanym na wszystko) - umysł potrafi jedynie działać chaotycznie. I jeżeli w sytuacjach zwykłych ta chaotyczność odbywa się w ukształtowanych korytach stereotypów, to podczas SNS ten zamęt ujawnia się bardziej wyraziście.

Umysł będąc pozbawionym obiektywnej podstawy do prognozowania i jednocześnie nie mogąc się zatrzymać, zniknąć, aby przekazać ster bezpośredniej percepcji, rozwija gorączkową i bezpodstawną działalność prognostyczną, modelując błyskawicznie masę wariantów wyjścia z sytuacji. Skoro zaś każda SNS jest potencjalnym zagrożeniem dla przeżycia, porusza najgłębsze, archaiczne warstwy psychiki. Zgodnie z zasadą "trudno w nauce - łatwo w walce", umysł przygotowuje ciało na najgorsze. To właśnie stanowi źródło wszystkich strachów ludowych i astralnych.

Jeśli zaś drżący palec umysłu naciśnie przypadkiem na cyn-giel (co powinno nastąpić, ale dopiero w konkretnej sytuacji), może wystąpić przebicie zamętu umysłowego do sfery ruchowej. Stan, w którym zamęt ogarnia zarówno intelektualny jak i ruchowy aparat człowieka nazywany jest paniką.

W SNS zwykły współczesny człowiek łatwo wpada w panikę. Życie jego nie obfituje w podobne sytuacje, więc praktycznie nie posiadł on doświadczenia głębokiego strachu, wytwarzanego przez nie - nie umie się bać. Żeby zdobyć taką umiejętność nie wystarczy sama analiza introspektywna. Zęby tę umiejętność zdobyć trzeba częściej mieć do czynienia z SNS nie jako bezwolna ofiara, lecz jako świadomy uczestnik. Chodzi o to, by w ten sposób przeprowadzać praktyczną pracę doświadczalną z lękiem.

Idealną sytuacją eksperymentalną modelującą odczucie "niewidzialnej obecności" jest samotna przechadzka w gęstym lesie w bezksiężycową, wietrzną noc. Sytuacja ta pozwala doznać naprawdę bezprzedmiotowego strachu, bo przecież w naszych lasach brak jest drapieżników żywiących się ludzkim mięsem, natomiast element przestępczy o wskazanej porze woli środowisko bardziej komfortowe.

A więc "przezwyciężyć" strach tego rodzaju jest niemożliwością - jest to naturalny stan organizmu w SNS. Jednakże, gdy człowiek nie boi się tego najbardziej energetycznego ze wszystkich dostępnych dla organizmu stanu, można go wykorzystać w różnych celach. Trzeba jednak powiedzieć, że wykorzystywać energię strachu jest bardzo trudno, ponieważ on na kształt reakcji łańcuchowej rozprzestrzenia się natychmiast z powłoki energetycznej na wszystkie pozostałe, i sam, że się tak można wyrazić, je wykorzystuje. Zadanie nasze natomiast polega właśnie na tym, by utrzymać ten strach w granicach sfery energetycznej. Utrzymany w ten sposób strach przekształca się w coś na podobieństwo kontrolowanej reakcji termojądrowej i może służyć jako źródło niewyczerpanej energii.

Klucz do poszukiwanej lokalizacji strachu jest ukryty w najgłębszej z ogarniętych nim powłok - w powłoce mentalnej. Zneutralizowanie jej aktywności wywołanej przez bezprzedmiotowy strach niemożliwe jest ani wskutek stłumienia ("Jak ci nie wstyd, przecież już jesteś dorosły... " itd.), ani przy pomocy perswazji ("wszyscy złoczyńcy już dawno śpią" itp.). Trzeba zmusić umysł do pozytywnego wysiłku w pożądanym kierunku, mianowicie do uzyskania zgody intelektualnej na to co się wydarzy. Umysł przestaje sprzeciwiać się przyszłości i zgadza się na nią: "Niech się dzieje, co ma się dziać".

Wskutek tego umysł, który nie ma nawet podstaw do przewidywania, zaprzestaje walki z cieniem i tak jak ciało wykazuje pełną gotowość uczestniczenia w tym, co się stanie (jeśli się stanie). Jest to bardzo wyzwalająca postać zgody. Po niej następuje automatyczne zatrzymanie się strumienia aktywności umysłu, nagły wzrost klarowności percepcji tego, co się odbywa oraz przypływ pozytywnych emocji i fizyczne odczucie spadku napięcia - "jakby mi ciężar z barków spadł".

Taka zgoda jest etapem trudno dostępnym, lecz absolutnie koniecznym. Jedynie po jego przejściu zaczyna się właściwa praca energetyczna. Entuzjastów zresztą należy uprzedzić, aby się nie angażowali zbyt namiętnie w praktyki z lękiem. Strach podnosi tonus jedynie muladhary, tematyka zaś transformacji psychoenergetycznych wykracza poza zakres niniejszej publikacji. Poza tym do energetycznej pracy ze strachem potrzebne jest odpowiednie ogólnoenergetyczne przygotowanie (udrożnienie kanałów energetycznych itd.), umiejętność aktywnej odbudowy równowagi środowiska wewnętrznego organizmu, bo w przeciwnym razie taka praca grozi różnego rodzaju zaburzeniami fizjologicznymi. Nie należy zapominać, że energetycznej mobilizacji organizmu w trakcie SNS towarzyszy burza hormonalna. Żeby ją zneutralizować, od ustroju wymagane są specjalne dodatkowe wysiłki.

Jednak do celów zapobiegania nieadekwatnym formom zachowania związanym z "prześwitami zasłony" pomiędzy naszym światem a światem marzeń sennych, opisany etap pracy ze strachem jest nie tylko warunkiem koniecznym, ale też wystarczającym. Ponadto, jego znaczenie nie sprowadza się tylko do tak wąskich zagadnień użytkowych. Przecież samo nasze życie reprezentuje w gruncie rzeczy nieprzewidywalną sytuację wyższego rzędu. Sytuację, w której nasz zwykły "radar wydarzeniowy" przypomina laskę niewidomego. Uświadomienie sobie faktu nie-przewidywalności życia pomoże nam uświadomić sobie również nasz głęboki bezprzedmiotowy "lęk o dzień jutrzejszy" oraz prymitywizm naszych usiłowań stłumienia tego łęku. Bycie świadomym jest jedyną drogą do uwolnienia się od niego.

Rozmiar: 2657 bajtów