|
O naturze negatywnej dominanty
Powstaje pytanie: co zasila tę dominantę? Dlaczego trwa przez tak znaczny okres? Dla tych, którzy są do pewnego stopnia obeznani z zagadnieniem, będzie tu wyjawiona pewna wielka i bardzo ważna, z punktu widzenia obrony, tajemnica. Autor może sobie na to pozwolić, nie będąc "osobą zainteresowaną" i bez zaangażowania obserwując "pozazmysłową" sferę ludzkiej aktywności. Autor nie znajduje żadnych powodów, by pielęgnować różne, do dzisiaj pokutujące w tej dziedzinie tradycyjne mity, umożliwiające jednym ludziom utrzymywanie w strachu innych, umożliwiające bawienie się innymi ludźmi.
Tak więc, co zasila negatywną dominantę? Zwykle sprawa przedstawia się następująco. Induktor ustala pewien związek z percepientem tzw. "raport". Pod koniec XIX stulecia pod pojęciem "raportu" rozumiano coś na kształt "kabla psychicznego", rury, przez którą induktor może wtłaczać w nieszczęsnego percepienta (lub też z niego wysysać) wszystko co mu się zechce w ilościach nieograniczonych. Wówczas to cała nadzieja pozostaje jedynie w "doświadczonym okultyście", który potrafi kabel "przegryźć". Dzisiaj mówimy o oddziaływaniu pól: induktor jakby dopisuje do struktury pola percepienta jakąś "destruktywną informację negatywną", tzw. "wampira" i biedny perce-pient nosi w sobie ten "dodatek", aż nie zostanie przez niego zniszczony bez reszty. Oczywiście dobry radiesteta może zde-strukturyzować ten "dodatek", odciąć "wampira".
Tajemnica polega na ciągłym oszukiwaniu. Zmusza się ludzi do utworzenia "kabla", by mieć możność go potem przegryźć. Zmusza się ludzi do tworzenia "wampirów", by mieć możność później ich odciąć. Manipulowano ludźmi i manipuluje się nadal.
Pomiędzy induktorem a percepientem rzeczywiście ustala się raport, w jakichkolwiek terminach by się go nie opisywało. Nie jest ważne jaki jest model konceptualny - raport istnieje, jest czynnikiem psychicznym. Tak, raport jest rzeczywiście obcym ciałem w ciele subtelnym percepienta, strukturą "narzuconą" w jego strukturze energetycznej. Lecz system energetyczny tej narzuconej struktury jest nieporównywalnie słabszy od całościowego systemu energetycznego ustroju percepienta.
Tak, raport jest swego rodzaju pasożytem, który otrzymuje zasilanie od percepienta, żyje dzięki jego fluidom, lecz jego wielkość w stosunku do percepienta przypomina pluskwę. Ale czy dużo krwi może wyssać pluskwa ? Tak, raport rzeczywiście tworzy "negatywną dominantę", lecz jej nie zasila, bowiem zasilana jest ona przez percepienta.
Zasila ją nasza wyobraźnia. Zadaniem raportu jest skierowanie przeciwko nam samym naszej własnej mocy, włączenie lawinopodobnej kaskady naszej wyobraźni. Właśnie rozpalona wyobraźnia zmusza nas do dostrzeżenia w pluskwie wampira i właśnie w wyobraźni znajduje się jądro "dominanty negatywnej" . Mechanizm dominanty natomiast (wg Uchtom-skiego) na tym akurat polega, że zasila ona siebie sama. Dominanta zarazem zasila też mimo woli stymulujący ją raport i gdyby nie to sprzężenie zwrotne, gdyby raport nie otrzymywał minimalnego zasilania (potrzeby zaś jego są minimalne) - to w krótkim czasie "usechłby" i "odpadł".
"Osoby zainteresowane" mogą uważać, że autor nazbyt wielkie znaczenie przypisuje uświadomieniu sobie tych faktów. Przecież cała istota ataku psychicznego polega właśnie na tym, że jest dokonywany bez wiedzy ofiary. Nieszczęśnik nie wie, co się dzieje, poznając tylko skutek.
Istota tego "sprzeciwu" polega właśnie na tym, żeby głębiej poruszyć wyobraźnię potencjalnych ofiar, aby pracowała ona w sugerowanym kierunku i wówczas, gdy wszystko w człowieku jest w porządku, by drżała przez cały czas w trwożliwych przeczuciach, i by w przypadku pierwszych oznak słabości lub nie-domagań (a czy mało jest ku temu powodów ?) westchnęła z pokorną ulgą: "O właśnie..." i zwiększyła objawy stukrotnie. Mówienie o ataku poza świadomością nie ma sensu: jeśli człowiek nie uświadamia go sobie oznacza to, że atak się nie powiódł. Naprowadzenie i wszczepienie ładunku negatywnego ustanawiającego raport jest jedynie pierwszym etapem w mechanizmie ataku psychicznego. Percepient "przetrawia" ten ładunek bardzo szybko, potem zaś za pośrednictwem negatywnej dominanty zaczyna trawić sam siebie, mogąc zresztą doprowadzić ten proces do zejścia śmiertelnego.
W tym przypadku, gdy powstaje możliwość niekontrolowanej reakcji psychicznego samozniszczenia pojawia się naturalnie potrzeba samoobrony, czyli obrony przed samym sobą.
Przypomnijmy jednak jeszcze raz, że jeśli ładunek negatywny nie przeniknie dalej niż powłoka energetyczna, naturalnym zadaniem której jest współdziałanie z każdym oddziaływaniem tak pozytywnym jak i negatywnym, tak silnym jak i słabym - nie zachodzi konieczność obrony. Jogini rozwijający swą świadomość i nie utożsamiający się ze swymi powłokami w ogóle, nie korzystają z żadnej obrony, ponieważ każda obrona ukrywająca nas przed światem, czyni nas mniej świadomymi. Lecz gdy człowiek nie panuje nad swym światem wewnętrznym w pewnych sytuacjach, powstaje potrzeba obrony przed tą częścią "siebie".
|
|